Mam tu na myśli schronienie, pożywienie, czy dostęp do wody. No i, rzecz jasna, odpowiedni ubiór. Bez właściwie dobranej outdoorowej odzieży (właściwej, czyli takiej, która pasuje do panujących warunków), nie będzie nam łatwo sprostać wyzwaniu rzuconemu przez naturę. W tym artykule przyjrzymy się więc podstawowym elementom survivalowej „przyodziewki”.
Ubieraj się na cebulkę
Jedna z survivalowych zasad każe nam ubierać się warstwowo, na tzw. cebulkę. Warto przy tym pamiętać, że każda kolejna warstwa ma spełniać jakąś funkcję. Pierwsza ma ogrzewać, druga ułatwiać transport rozmaitego survivalowego ekwipunku, trzecia m.in. chronić przed deszczem, wiatrem, obtarciami czy zadrapaniami. Przegląd odzieży survivalowej rozpoczniemy od warstwy pierwszej.
Drobna uwaga na marginesie. Jeśli rozglądacie się za odzieżą taktyczną, polecam Wam combat.pl. Wybór jest całkiem spory, a ceny w miarę rozsądne.
Warstwa pierwsza – grzewcza
Każdy miłośnik sztuki przetrwania powinien w swojej szafie mieć termobieliznę. To właśnie ona często stanowi pierwszą warstwę rzeczy, które zakładamy na siebie w teren. Zwykle ma postać kalesonków i przylegającej do ciała koszulki z długimi rękawami. Szyta z tkanin syntetycznych jest rozciągliwa, wygodna i szybkoschnąca. Latem wchłania i odprowadza pot, zimą grzeje (szczególnie jeśli wykonano ją z tkaniny zawierającej np. wełnę). Dobrze jest zaopatrzyć się w dwa komplety: letni, nieco cieńszy i przewiewny, oraz zimowy, grubszy, zapewniający odpowiedni komfort cieplny.
Teraz przejdźmy do warstwy drugiej. Możemy ją nazwać funkcjonalną.
Warstwa druga, czyli gdzieś trzeba te duperele poupychać
Czas rzucić okiem na spodnie, bluzę i nakrycie głowy.
Spodnie
spodnie wojskowe
Tu sprawa jest dość prosta. Portki powinny być funkcjonalne i ergonomiczne. Warto zwrócić uwagę na rozkład kieszeni, sposób ich zamykania, jakość zamków i materiał, z którego całość uszyto. Tak w lesie, jak i w mieście najlepiej sprawdzą się spodnie długie (no chyba, że jest naprawdę upalnie), wzmocnione dodatkowo w „strategicznych” miejscach – w kroku i na kolanach. Polecam też modele, które na wysokości kolan mają wszyte ochraniacze. Sprawdźmy też, czy porcięta są szyte w technice rip-stop. Choć obecnie to już chyba standard.
Bluza
bluza survivalowa
Bluza, jeśli ma nam służyć jako warstwa ostatnia, wierzchnia, to powinna mieć kilka łatwo dostępnych kieszeni, w których poupychamy wszystkie nasze „skarby” – scyzoryki, multitoole, latarki, kompasy, batoniki, chusteczki i zdjęcia ukochanych. Jeśli zaś ma być uzupełnieniem warstwy grzewczej, powinna być po prostu ciepła i wygodna. W tej roli dobrze się sprawdza klasyczny polar (choć może mieć problemy z odprowadzeniem wilgoci) lub wełniany sweter.
Coś na głowę i szyję
buff
Szyja i głowa powinny być osłonięte, tak zimą jak i latem. Gdy jest chłodno, to właśnie przez te okolice „tracimy” masę ciepła. Gdy jest ciepło, czapka lub inne nakrycie głowy (np. buff) chroni bowiem przed słońcem, a w konsekwencji przed udarem, „pije’ pot oraz utrudnia insektom kąsanie i łażenie po naszym ciele.
Teraz rzućmy okiem na ostatnią, trzecią warstwę.
Kurtka grzeje lub chroni przed deszczem
Kurtka to ostatnia, trzecia warstwa naszej odzieży. Zimą z oczywistych względów arcyważna. Najlepiej jeśli jest puchowa, łatwo nie przemaka i posiada oddychającą membranę. Pamiętajmy też o kieszeniach, w końcu to warstwa wierzchnia. Latem możemy się bez niej obejść, a jeśli już, to będzie nas chronić raczej przed deszczem lub wiatrem – tu dobrym wyborem może być ponczo lub softshell.
I to by było na tyle. Wszystkim, którzy szukają odzieży survivalowej przypominam o combat.pl. Warto tam zajrzeć i poszperać.